Waśnie dlatego, że tkwię w obieży, nazwijmy go brzydko, „instynktu samozachowawczego”, moja nieprzyparta chęć trwania wyzwala we mnie różnorakie „instynkty rodzicielskie”. Jeśli więc tylko będę zabiegał o własne trwanie naprawdę odważnie i racjonalnie, jeśli będę go pragnął dostatecznie mocno i dalekowzrocznie, muszę porzucić jednostkowy horyzont samolubnego płaza i umieścić swą egoistyczną jedyną sprawę w horyzontach obszerniejszych istnień; muszę ich interes uznać za swój. W czym nie jestem chyba różny od innych istnień, które – widać – także swój kres jakoś „znają”. Przecież zoolodzy entomolodzy zapisali w swych książkach bardzo różne i wzruszające, zgoła wstrząsające przykłady osobników, które interes swych populacyj, a nawet gatunku „uznały za swój”.
