No a potem trzeba któreś z istnień uprzywilejować i rozstrzygnąć co uważamy za naprawdę ważne: czy wyzwolenie społeczne, czy Wielką Polskę, czy doskonalenie się moralne, czy wzrost poznania, czy pomyślność ludzkości i co by ona miała znaczyć, czy może jeszcze co innego – a każdy taki wybór w cień usuwa pozostałe. Każdy akt wartościowania z samej swej istoty już zakłada konflikt. Ponieważ na codzień cenimy sobie umiar, cenimy ludzi rozsądnych i normalnych, więc i dyskusyj takich nie stawiamy zazwyczaj na ostrzu noża. Tu jednak wyjawia się zaraz następna trudność. Taka oto mianowicie. W życiu codziennym cenimy umiar, premiujemy umiarkowanych, to prawda – lecz na ogół czcimy tych „nienormalnych” i „nierozsądnych”.