two men sitting at a table working on laptops

IM WIĘCEJ POWTÓRZEŃ

Im więcej razy to powtórzę, tym mniej sensowna wyda mi się troska o własne potomstwo. Przez chwilę ratuje mnie myśl, że wychowam dzieci na prawych Polaków. W poszukiwaniu sensu trafiam więc na jeszcze obszerniejsze istnienie – i, po rodzinie, obdzielam z kolei naród swymi uczuciami, swymi „instynktowymi” racjami. Ale w ten sposób pytanie o cel działań tylko odraczam. Bo niby jak to? Moja troska posłużyć ma temu, żeby za lat tysiąc (tysiąc lat to zaledwie czerdzieści pokoleń!)… żeby za lat tysiąc na słupach granicznych, ustawionych możliwie daleko od miasta „Warszawa”, znajdował się biały orzełek, niechby nawet z koroną, a na dokumentach państwowych – wyraz „Polska”? Tu uczucia chłodnieją; wyda mi się to równie bezsensowne. Nie inaczej będzie, gdy uczuciowo utożsamię się ze Środkową Europą i zobaczę w niej zaczyn przyszłej Europy Wolnych Ojczyzn; nie inaczej – gdy wyjdę od swej pracy humanisty i utożsamię się uczuciowo z losem gatunku, gdy więc będę wychowywał dzieci na szlachetnych ludzi i potrafię pomyśleć ludzkość w perspektywie dziesięciu lub dwudziestu tysięcy lat. Zawsze na końcu doznam tego ochłodzenia uczuć które każe poszukiwać dalej.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *