Wymogi, które docierają do mnie stamtąd (ale nigdy nie dowiem się, czy naprawdę – i jaką technicznie drogą), w pewnej mierze „unieważniają” te natrętne roszczenia rozpoznanych przeze mnie istnień, wciąż obecne w otaczającym mnie świecie, które słyszę nazbyt wyraźnie. Tylko dlatego umiem zapanować nad ich natarczywością; dlatego mogę między nimi wybierać.Jak się wydaje, właśnie ten niepojęty obszar zapewnia horyzontom postrzeganych przeze mnie istnień ową niezbędną przenikalnoić (w dawnych czasach nazwano by ją bogobojnością), która jest podstawowym warunkiem wartościowania. Przecież szowinizm nacjonalisty polegał na nieprzenikliwości horyzontu narodowego, szowinizm rodzinny – na nieprzenikliwości horyznotu rodziny, samolubny egocentryzm płaza – na nieprzenikliwości osobniczego horyzontu, itp.