Decyduje o tym właściwy osobnikom „instynkt samozachowawczy” – powiedzą przyrodnicy… Ci sami, którzy usiłowali przedtem zlekceważyć ofiarę matki mówiąc o „instynkcie macierzyńskim”. Czyli tłumaczą teraz „instynktem” mój egoizm, tak jak przedtem tłumaczyli „instynktem” jego przeciwieństwo… Coś się więc tutaj nie zgadza, gdzieś tkwi bfeąd – ale gdzie? Najpewniej mylimy się my, zwiedzeni nacechowanymi po ludzku pojęciami altruizmu i egoizmu, uwikłani w cząstkowe prawdy Ody do młodości i Dzienników poufnych – bo niemożliwe, żeby myliła się przyroda, żeby te niekonsekwencje zawiniał byt. Muszę zatem szukać takiego kształtu swej odpowiedzi, który pozostanie w zgodzie z mym wewnętrznym doświadczeniem, a zarazem pozwoli mi zrozumieć ofiarę tamtej matki i potępić samolubnego płaza.